Nowa Anglia - szukajac kolorow jesieni..
 
home .:. mapa  .:. galeria .:. informacje praktyczne


Zamek znów zamarzł...

Polska firma Yeti była na tyle uprzejma, że umieściła moje imię i nazwisko na puchowym śpiworze,
który kupiłem tuż przed wyjazdem. To miłe.
Jeśli kiedyś zamarznę, to zwłoki będzie można
zidentyfikować bez otwierania śpiwora. Praktyczne rozwiązanie,
bo wszystko bedzie już gotowe i estetycznie zapakowane...
Puchowy śpiwór okazał się być strzałem w dziesiątkę,
bo bez wątpienia w klasycznym trząsłbym się z zimna.
W nocy temperatury spadały poniżej zera stopni a dla mnie
największym problemem było wydostanie się nad ranem z namiotu.
Tanie produkty z Tesco potrafią mieć sporo zalet –
mój namiot za 30 pln waży 1.5 kg, można go rozstawić w 5 minut
bez użycia ani jednej szpilki. Jedyny problem to taki, że nad ranem,
gdy wszystko zaczyna pokrywać szron zamek od wyjścia
pokrywa się lodem i trzeba go rozmrażać. Oprócz tego jest perfekcyjny....

Ech, my tuutaj gadu gadu, a tutaj trzeba zwijać namiot
i jechać na stację benzynową na gorącą kawę za półtora dolca.
A potem znów pogoń za kolorami jesieni....




Dziękuję Rafałowi Borkiewiczowi za nieocenioną pomoc, którą wyświadczył mi podczas pobytu w Nowej Anglii

 

 .:. 14 dni podróży
 .:. przejechane około 800 km
 .:. trasa przebiegała z Berlington w Vermont przez New Hampshire do Bostonu w Massachusetts